Jak dbać o płyty gramofonowe?

Po ciekawostkach opisujących proces produkcyjny płyt winylowych oraz historii gramofonów przyszedł czas na odpowiedź na dwa pytania: jak dbać o płyty i... po co? Zacznijmy od tego drugiego pytania.

 

Fonografy i później gramofony nie umożliwiały jeszcze masowemu odbiorcy nagrywania kronik rodzinnych lub lekcji (takie zastosowanie przewidywali niektórzy konstruktorzy). Natomiast przyczyniły się do zwiększenia dostępu do muzyki dla mas. Pierwsze płyty gramofonowe zawierały głównie nagrania najsłynniejszych śpiewaków operowych i muzyków (w dużej części orkiestr defiladowych) a więc rozrywkę dostępną wcześniej tylko dla wąskiego grona odbiorców. Jednak sami muzycy nie zawsze byli początkowo przekonani do pozytywnej roli gramofonu. John Phillip Sousa, dowodzący jedną z najsłynniejszych orkiestr defiladowych, napisał w 1906 roku, że mimo iż gramofony są „wybitne”, to słuchanie muzyki na żywo jest wyjątkowe i nagrania zubożają doświadczenie obcowania z muzyką. Trochę racji w tym rzeczywiście jest nawet dziś. Sousa przyznał jednak, że muzyka z płyty może być wystarczająca dla osób, które nie są w stanie nauczyć się grać na instrumentach lub posłuchać muzyki na żywo. Obawiał się też, że dostęp do muzyki na płycie może zmniejszyć ochotę ludzi do nauczenia się gry na instrumentach i tworzenia własnej muzyki. To się na szczęście nie sprawdziło.

 

John Phillip Soussa

 

Nagrywanie muzyki na płyty nie tylko dało do niej dostęp szerszemu gronu odbiorców, ale również zwiększyło różnorodność. Przykład? Nagle okazało się, że muzyka z innych, odległych części globu – a pamiętajmy, że dalekie podróże były niedostępne znakomitej większości ludzi - brzmi zupełnie inaczej. Dzięki możliwości wydawania płyt, artyści już nie mieli wyboru jedynie pomiędzy pozostaniem znanym w niewielkim obszarowo środowisku lokalnym lub męczącym podróżowaniem i koncertowaniem. Ich sztuką można było zachwycić się nawet na drugiej stronie kuli ziemskiej. Warto też zaznaczyć, że zdobywające dużą popularność nagrania z udziałem ciemnoskórych artystów (np. jazzowych, ale rzecz jasna nie tylko) przyczyniały się do znoszenia uprzedzeń rasowych na terenie Stanów Zjednoczonych. Pozwoliły też na kontakt z twórczością innych klas społecznych, do czego w ówczesnych czasach nie dochodziło często.

Dlaczego zatem trzeba dbać o płyty gramofonowe? Bo są nośnikiem sztuki na dziesięciolecia. Bo bez nich nie moglibyśmy zachwycić się wieloma artystami, zmarłymi przed wieloma laty, o których po prostu wcześniej nie słyszeliśmy. Bo płyty przekazują kulturę muzyczną w poprzek wszystkich podziałów społecznych – uniwersalizując i demokratyzując dostęp do każdej twórczości opartej o dźwięk. Bo, wreszcie, będą to wszystko robić również za kilkadziesiąt lat, gdy nas już nie będzie.

 


Rady dla posiadaczy płyt winylowych

 

W największym skrócie: zrób wszystko, aby nie porysować i nie pobrudzić nośnika. Teraz może nieco szczegółowiej:

Nigdy nie przechowuj płyt w poziomie, jedna na drugiej.
Ustawiaj je zawsze w pionie, tak jak książki. Dzięki temu minimalizujesz ryzyko porysowania płyt, ich wygięcia czy nawet pęknięcia. Przy okazji chronisz też okładki – na pewno spotkasz się z wieloma opakowaniami z „wyrzeźbionych” na nich odciskach płyt, efekt taki powoduje właśnie składowanie płyt w poziomie.

Nie dotykaj powierzchni płyty!
Nawet najczystsze ręce zawierają kurz i tłuszcz, który może przyczynić się do zniszczenia jej powierzchni. Płyty łapiemy zawsze za krawędzie. Jeśli często zdarzają ci się pomyłki, może warto położyć obok stojaka i gramofonu specjalne bawełniane rękawiczki?

Wyjmując płytę z koszulki, rób to bardzo ostrożnie i nigdy nie wytrząsaj jej z niego.
Podobnie w drugą stronę, odłóż delikatnie w koszulkę, nigdy nie wrzucaj. Poza ryzykiem zarysowania, możesz przerwać koszulkę i upuścić płytę. Dwa razy nic się nie stanie, za którymś kolejnym (szczególnie bardziej wiekowa) może pęknąć i zakończyć swój żywot. Płyty szelakowe są znacznie bardziej kruche od winylowych, więc należy im się jeszcze większa ostrożność!

Płyta powinna być poza ochronna koszulką tylko wtedy, kiedy jest odtwarzana.
Nie zostawiaj jej godzinami na wyłączonym gramofonie, nawet jeśli ma przykrycie. Tam też jest trochę kurzu, który uwielbia „wżerać się” w drobne rowki.

Jeśli już zauważysz, że twoja płyta się przybrudziła lub przypadkowo została dotknięta, nie czyść jej ubraniem czy pierwszą lepszą ściereczką.
Tak postępując jedynie rozcierasz brud na większej powierzchni i bardziej go wcierasz w rowki. Do czyszczenia płyt winylowych poleca się szczotki antystatyczne i profesjonalne płyny do czyszczenia (przeznaczone specjalnie do tego celu, a nie WD-40, płyny do zapalniczek, oliwki dla dzieci, płyny do czyszczenia okularów i inne „magiczne” sposoby czasami błędnie polecane „w Internecie”). A jeśli masz sporą kolekcję, może warto kupić specjalne urządzenie do czyszczenia płyt?

Jeśli w czasie odtwarzania płyty słyszysz trzaski związane z elektrycznością statyczną, niech Ci do głowy nie przychodzi spryskiwanie płyty wodą!
Brud powchodzi wtedy głębiej w rowki, niszcząc płytę. Jeśli masz spore problemy z elektrycznością statyczną, są specjalne urządzenia do tego celu.

Jeśli chcesz pominąć utwór na płycie, nigdy nie podnoś i nie odkładaj igły ręką – twoje ręce drżą i istnieje ryzyko porysowania powierzchni.
Tymczasem nawet niewidoczna na pierwszy rzut oka rysa wpłynie na jakość dźwięku. Zamiast tego, skorzystaj z tzw. windy gramofonu, elektrycznego lub mechanicznego podnośnika, którym można operować ramię. Kiedy już zakończysz słuchanie, zaczekaj do końca utworu - a najlepiej pozwól igle dojechać do końca płyty. Jeśli twój gramofon nie ma windy, pomyśl o zakupie innego modelu, to się naprawdę przydaje.

Nie podnoś płyty z talerza, jeśli nadal się obraca.
Zapewniam Cię, jesteś wolniejszy niż tempo, z jakim powstają zarysowania. Przed położeniem płyty na talerzu, sprawdź też czy mata na nim jest czysta (jeśli masz matę, zwykle tak jest).

Pamiętaj, że w całym pudle z płytami po rodzicach czy dziadkach mogą znaleźć się białe kruki.
Jeżeli lubili płyty R&B (rhythm & blues), być może znajdziesz winyl zespołu The Hornets „I can’t believe” z 1953 roku. Jest on wart od 20 do 25 tys. dolarów. Słuchali Boba Dylana? Sprawdź, czy nie masz w nim „The Freewheelin’ Bob Dylan” z 1963 r. Płyta ta w dobrym stanie jest nawet dwukrotnie droższa od The Hornets. Polskie rarytasy również są warte zainteresowania: od legendarnej płyty „Tata Kazika” Kultu z 2008 r. (ok. tysiąca zł) przez rzadko spotykaną „Spalam się” (cena amatorska, pojawia się naprawdę bardzo rzadko) aż po „Detox” zespołu Dżem (idealny egzemplarz to prawdziwy biały kruk).

 

Cenne płyty winylowe

 

Warto przeglądać płyty na targach staroci.
Możesz na nich natrafić na przykład na piosenki musicalowe niejakiej Patricii Routledge z lat 60. XX wieku. Nie wiesz, kto to taki? Na pewno wiesz! Kilkadziesiąt lat później zagrała wspaniale rolę Hiacynty Bukiet w serialu „Co ludzie powiedzą?” (Keeping Up Appearances), który do dziś bawi publiczność telewizyjną. Zdobyła za tę rolę nagrodę British Comedy Award w 1991 roku.

 

Hiacynta Bukiet z "Co ludzie powiedzą"

 

Dodam jeszcze mały apel. Jeżeli mimo wszystko nie bardzo Cię interesują płyty winylowe, nie wyrzucaj ich. Zapakuj (pionowo!) w pudełko, zabezpiecz przed kurzem i zostaw gdzieś w piwnicy. Ktoś kiedyś odkryje ten mały skarb i ulegnie czarowi dźwięku płyt gramofonowych!

dr Karolina Mirowska

PS. Artykuł dedykuję mojemu Ojcu, zapalonemu audiofilowi, dzięki któremu świat dźwięków mojego dzieciństwa był absolutnie niezwykły.