Losy Elektrowni Łódzkiej w 1925 r.

Rok 1925 był wyjątkowo obfitujący w burzliwe wydarzenia w historii Elektrowni Łódzkiej. Od początku roku trwało finalizowanie postanowień umowy pomiędzy II RP, miastem Łodzią i przedstawicielami „Towarzystwa Oświetlenia Elektrycznego 1886 r.” w sprawie ponownego przejęcia Elektrowni spod zarządu państwowego przez Towarzystwo.

W marcu łódzcy radni miejscy z PPS oprotestowali „(…) w województwie i czterech ministeriach(…)” projekt umowy koncesji dla nowo tworzonej spółki mającej zarządzać Elektrownią. Pośród radnych PPS znajdowali się Marian Andrzejak i Stanisław Rapalski.

Robotnik - art. 1

W międzyczasie załoga Elektrowni podjęła starania o wprowadzenie kasy emerytalnej. Starania te doprowadziły 21 kwietnia do ogłoszenia w zakładzie pogotowia strajkowego. Już dwa dni później udało się zorganizować w Warszawie w Ministerstwie Przemysłu i Handlu spotkanie w tej sprawie. Jako delegacja pracowników przyjechali: Marian Andrzejak, Stanisław Rapalski oraz Jerzy Zakrzewski. Pojawił się również były Minister Poczt i Telegrafów, Ludwik Tołłoczko, reprezentujący interesy Towarzystwa Oświetlenia Elektrycznego 1886 r. Przedstawiciele załogi odmówili rozmów z udziałem Tołłoczki, gdyż prawnie Towarzystwo nie było właścicielem ciągle pozostającej w państwowych rękach Elektrowni. Zagrozili nawet zerwaniem rozmów, jeśli uwzględniane będą w trakcie spotkania postulaty Towarzystwa. Ludwik Tołłoczko uczestniczył więc w nich tylko w roli obserwatora. Ostatecznie ustalono utworzenie kasy emerytalno-pożyczkowej, na rzecz której potrącane będzie pracownikom 2% wynagrodzenia, a kolejne 3% dopłaci Elektrownia. Do strajku nie doszło.

Robotnik - art. 2

We wrześniu na łamach „Robotnika” ukazał się artykuł „Na łup prywatnemu kapitałowi. Zaprzepaszczenie Elektrowni Łódzkiej”, w którym zarzucano fałszowanie bilansu rocznego Elektrowni za rok 1924 poprzez ukrywanie zysków oraz sztuczne podniesienie wartości Elektrowni z 16 na 20 milionów franków . Kwota ta jest o tyle istotna, iż – jak zarzucano – różnica ta pokrywała się z wysokością udziałów, jakie miasto Łódź miało otrzymać w powstającej spółce. Publikacja ta tylko zaogniła atmosferę wokół zakładu.

Robotnik - art. 3

23 października zniesiono zarząd państwowy nad Elektrownią Łódzką oraz podpisano umowę koncesji z nowo powstałą spółką – Łódzkim Towarzystwem Elektrycznym, w której udziały miały miasto Łódź (20 %) oraz Towarzystwo Oświetlenia Elektrycznego 1886 roku (blisko 80%). Sześć dni później zawiadomiono pracowników o zmianie władz Elektrowni. Dyrektorem został Edward Ulmann, a wicedyrektorem Ludwik Tołłoczko.

Niestety, nie uspokoiło to sytuacji, bo już 31 października zwolniono trzech pracowników elektrowni: Mariana Andrzejaka, Stanisława Rapalskiego oraz Jerzego Zakrzewskiego. Nowy zarząd Elektrowni zakwestionował też kwietniowe ustalenia w sprawie kasy emerytalno-pożyczkowej. Wzburzenie załogi było ogromne, a strajk wisiał na włosku.

Elektrownia Łódzka

4 listopada pracownicy oddelegowali do Warszawy 25 swoich przedstawicieli – do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej oraz do Ministerstwa Handlu. Równocześnie do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych udał się łódzki wojewoda Darowski. Rozmowy trwały dwa dni, ale utknęły w martwym punkcie. Podstawowym postulatem załogi było przywrócenie do pracy zwolnionych pracowników. Bez tego nie było mowy o jakichkolwiek dalszych negocjacjach. Niestety, przedstawiciele zarządu Elektrowni odrzucili wszystkie postulaty.

Jednocześnie na posiedzeniu Rady Miasta radni PPS próbowali włączyć do porządku obrad kwestię wydarzeń w Elektrowni, jednak większość radnych wniosek ten odrzuciła. Radni socjalistyczni opuścili salę.

7 listopada, pomimo prób osobistej interwencji ze strony premiera Grabskiego, strajk jednak wybuchł i ok. godziny 16 Elektrownia stanęła. Dzień później kadra inżynierska i część pracowników zdecydowała się wrócić do pracy, a dzięki wsparciu studentów z Politechniki Warszawskiej Elektrownię ponownie uruchomiono (wg informacji z 10 listopada studentom płacono po 50 zł dziennie ). W gazetach ukazały się ogłoszenia wzywające robotników do powrotu do pracy pod groźbą zwolnienia. Pracownicy odpowiedzieli decyzją o kontynuowaniu strajku.

Robotnik - art. 4

11 listopada na łamach „Robotnika” ukazała się odezwa do rządu II RP w sprawie „położenia kresu temu szkodnictwu” i rozwiązania umowy z ŁTE. Poseł PPS Bronisław Ziemięcki złożył w sejmie wniosek o wyjaśnienie strony formalno-prawnej oraz materialnej przekazania Elektrowni Łódzkiej Towarzystwu. Z drugiej strony pracownicy Elektrowni mieli poparcie wśród łódzkich tramwajarzy, którzy w geście solidarności przez dwie godziny również strajkowali. Z kolei pracownicy Elektrowni Warszawskiej na wiecu uchwalili rezolucję popierającą strajk pracowników w Łodzi.

Zarząd Elektrowni Łódzkiej wezwał pracowników do powrotu do pracy do dnia 14 listopada , ostatecznie strajk został złamany, a osoby, które nie wróciły w tym terminie do obowiązków zostały zwolnione. Jedynym spełnionym postulatem było utrzymanie w mocy postanowień regulaminu kasy emerytalno-pożyczkowej – Ministerstwo Pracy jednoznacznie wypowiedziało się w rozmowach, że regulamin ten został potwierdzony przez rząd i uważa go za obowiązujący.

Generatory

Tak rozpoczął się nowy okres w historii Elektrowni Łódzkiej. Z jednej strony niezaprzeczalnie związany z ogromnymi inwestycjami nowego właściciela, z drugiej jednak naznaczony wieloma ostrymi sporami wokół samego zakładu – dotyczącymi warunków pracy oraz cen prądu, które w Łodzi po podpisaniu nowej koncesji były najwyższe w ówczesnej Rzeczpospolitej.

CDN

Michał Buława

O losach Elektrowni do 1925 roku przeczytasz we wcześniejszym artykule.